fbpx
Warzywa strączkowe to niezmiernie istotna dla prawidłowego żywienia grupa pokarmowa, przy założeniu, że nie mamy chorób autoimmunologiczych oraz zaburzonej energii wata. W Polsce jadamy mało strączków w porównaniu do krajów Wschodu, a są one naprawdę kopalnią białka (łatwo przyswajalne i lekkostrawne), minerałów (żelazo, potas, fosfor, wapń) i witamin (min z grupy B). Zasuszone strączki są dostępne przez cały rok, jednak najlepiej spożywać je po zbiorach do późnej wiosny. Strączki mają niski indeks glikemiczny, zawierają cukry złożone i dużo błonnika (uwalniają cukier stopniowo, co nie powoduje niezdrowych wyrzutów insuliny) i są bardzo sycące. W przeciwieństwie do białka pochodzenia zwierzęcego, puryny znajdujące się w warzywach strączkowych nie powodują wydzielania dużej ilości kwasu moczowego (puryny zawarte naturalnie w wielu produktach żywnościowych, przy czym w większości tych z dużą ilością białka, w trakcie wielu skomplikowanych przemian organizm przetwarza na kwas moczowy wydalany wraz z moczem), a więc tym samym nie obciążają nerek i nie powodują niebezpiecznego odkładania kwasu moczowego w formie kamieni lub małych grudek w stawach. Resztki niestrawionych strączków są doskonałą pożywką dla dobrych bakterii żyjących w naszych jelitach. Spośród tylu dobrych dla naszego organizmu wartości mają niestety minus w postaci produkcji dużej ilości gazów podczas trawienia. Aby temu zapobiec należy długo je namaczać, odlać wodę i zagotować w nowej (namaczanie jest niezwykle istotne ze względu na wypłukiwanie kwasu fitynowego ograniczającego przyswajalność minerałów; najlepiej zalać strączki letnią lub ciepłą wodą). Potem tą wodę także odlać i gotować w nowej wodzie już z dodatkiem glonów lub przypraw ułatwiających trawienie i uwalniających gazy: polecam kmin, kminek, koper włoski i ogrodowy, majeranek, tymianek, ajwan, kolendra, asafetyda (najsilniejsza przyprawa w kuchni indyjskiej; używa się jej zaledwie po szczypcie i doskonale redukuje ilość wydzielanych gazów). Wszystkie strączki gotujemy bez przykrycia w dużej ilości wody, sól dosypując kiedy są już wystarczająco miękkie (w wodzie z solą warzywa te nie ugotują się podobnie jak w kwaśnej wodzie np. z dodatkiem pomidora). Fasoli i grochu nie można łączyć z owocami, serem, jajkami, rybą, mlekiem, mięsem, jogurtem.
U dzieci:
Łagodne strączki – fasolę żółtą mung, żółtą soczewicę lub fasolkę szparagową bez włókien można podawać dzieciom już od 7-8 miesiąca życia, o ile wcześniej były przyzwyczajane do substancji w nich zawartych wraz ze spożywanym mlekiem matki. Moja 8 miesięczna córa je już chyba wszystkie z wymienionych. Potem przychodzi czas na czerwoną i zieloną soczewicę, fasolę adzuki, żółty i zielony groch, bób czy fasolę pinto. Ciężkich lub ciemnych strączków, takich jak kidney, biały jaś, czarna fasolka, czarna i brązowa soczewica, soja czy cieciorka w teorii nie podaje się dzieciom do ukończenia drugiego roku życia, aczkolwiek mój syn dostaje wszystkie (prócz soi) odkąd skończył rok. Trawienie strączków jest dla dziecka trudne, należy zatem wprowadzać strączki stopniowo i dodawać do ich gotowania dużo ułatwiających późniejsze wydalanie gazów zioła.

Może zdarzyć się, że podane w zbyt dużej ilości warzywo strączkowe spowoduje ból brzucha u dziecka, który ono zapamięta i nie będzie więcej chciało zjeść tego smaku (u mojego syna stało się tak z żółtym grochem). Dzieci z przewagą wata w konstytucji często intuicyjnie odrzucają warzywa strączkowe, jako trudne do strawienia i wzdymające ich małe brzuszki, a dzieci pitta odwrotnie, będą do nich chętnie zasiadać. Dla dzieci z przewagą bioenergii kapha może nie będzie to ulubiony smak, ale powinny zjadać dużo strączków z racji zawartości w nich dużej ilości sycących cukrów złożonych i białka. Wszystkie strączki poza cieciorką wysuszają śluz i ściągają wodę z organizmu, to też jest niezmiernie ważne przy żywieniu dziecka o dominacji kapha.