Tytuł mojej pracy magisterskiej brzmiał: „Ajurweda – tradycyjna teoria a współczesna praktyka – porównanie na przykładzie terapii panchakarma w indyjskich i polskich ośrodkach ajurwedy”. Temat zbadałam conajmniej DOGŁĘBNIE i mogę śmiało uznać się za specjalistę w dziedzinie panchakarmy, przynajmniej jeśli chodzi o teorię:) Moje dwukrotne pobyty badawcze w Indiach pozwoliły mi na wysnucie poniższych wniosków. Uprzejmie proszę o przeczytanie fragmentów mojej pracy mgr przez osoby wybierające się na jakiekolwiek praktyki ajurwedyjskie w Indiach:) Zawsze dodatkowo służę pomocą!
1. Teoria a praktyka panchakarmy.
Opis różnych terapii oczyszczających zajmuje poczesne miejsce w literaturze
ajurwedyjskiej, zarówno tej najstarszej (dzieło Charaki), jak i nowszych pracach.
Wiadomości te często różnią się w szczegółach, a zdarza się nawet, że wykluczają się
wzajemnie. Mimo to, można uzyskać pewien schematyczny model, który opisany
został w rozdziale poprzednim. W schemacie tym nie podaje się zabiegu shirodhary
jako wstępnego do każdej terapii. Shirodhara polega na polewaniu rejonu „trzeciego
oka” (punktu między brwiami) ciepłym, leczniczym olejem. Pozwala to na przeżycie
niezwykle głębokiego relaksu, osiągnięcie wewnętrznego spokoju, harmonii i dystansu
w celu mobilizacji organizmu do samoregulacji. Shirodhara jest zabiegiem wstępnym
w terapii shodana, pozwala na jej płynne i efektywne przeprowadzenie; kończy
również oczyszczanie wyciszając umysł i uspokajając wzburzoną terapią energię vata.
Często stosuje się shirodharę również pomiędzy kuracjami, pozwalając organizmowi
pacjenta na chwilę wytchnienia i krótką regenerację.
Jako pięć podstawowych zabiegów, składających się na terapię panchakarma,
podaje się w teoretycznym schemacie oczyszczanie błon śluzowych nosa, kurację
wymiotną, przeczyszczenie, lewatywę i upust krwi. W praktyce nie wykonuje się już
(lub bardzo rzadko) ostatniego punktu terapii – rakta moksha. Upuszczanie krwi
praktykowane jest wyłącznie w ciężkich przypadkach chorób krwi w klinikach
ajurwedyjskich o statusie szpitala, w których pacjent poddawany jest tej operacji pod
okiem grupy lekarzy ajurwedyjskich. Odstąpienie od kuracji rakta moksha uzasadnia
się zbyt dużym niebezpieczeństwem dla obydwu stron (choroby przenoszone wraz
z krwią), koniecznością wysokiej sterylizacji narzędzi i niską tolerancją pacjentów na
ból. Upust krwi zastąpiony został lewatywą olejową, która w literaturze przedmiotu
występuje jako jeden z rodzajów lewatyw, a nie jako osobna kuracja. Obecnie schemat
wygląda zatem następująco: shirodhara, oczyszczanie nosa i zatok, wymioty,
przeczyszczenie oraz dwa rodzaje lewatyw, ale zaznaczyć należy, że dobór kuracji
zależy od stanu i problemów pacjenta.
Ze względów higienicznych oraz na skutek wielokrotnych odmów ze strony
pacjentów, w zabiegu nasja nie wykonuje się już masażu małym palcem
wewnętrznych ścianek nosa za pomocą ziół i masła ghee. Procedura ta towarzyszyła
wdychaniu ziołowych oparów i miała na celu pobudzenie rzęsek w obrębie
wewnętrznych ścianek nosa do usunięcia toksyn w nim zgromadzonych. Obecnie
palec lekarza zastępuje się specjalnym przyrządem – grubą rurką o okrągłej końcówce,
na której umieszczony jest wacik nasączony roztopionym masłem z ziołami. Przyrząd
ten pozwala wniknąć głębiej w nozdrza, nie sprawiając przy tym bólu oraz umożliwia
szybką ewakuację w momencie wypływu śluzu. Cały zabieg oczyszczania nosa i zatok
skrócony został do jednokrotnego wlewu ziołowego, chyba, że kondycja pacjenta
i jego schorzenie wymagają głębszego oczyszczenia.
Jeśli chodzi o kolejną z kuracji, lecznicze wymioty, to różne zabiegi
poprzedzające, opisane szczegółowo, różnią się w literaturze od tych, które
przeprowadzane są w klinikach. Uzyskane informacje pozwoliły zarysować nowy
schemat przebiegu tej kuracji. Shirodhara, przeprowadzana w dzień rozpoczynający
panchakarmę, pozwala skoncentrować się na własnych możliwościach leczniczych
pacjenta, wyciszyć umysł i pozbyć się paraliżującego lęku przed zabiegiem.
Wieczorem pacjent proszony jest o spożycie obfitego posiłku, składającego się
z ciężkich węglowodanowych produktów (jak makaron czy kluski) połączonych
z dużą ilością tłustych, białkowych składników – idealnym daniem, które polecają
w tym celu sami ajurwedyjscy lekarze, jest spaghetti czy pizza. Przed rozpoczęciem
samej procedury oczyszczającej, pacjent poddawany jest masażom olejowym i kuracji
napotnej (lub rzadziej gorącej kąpieli) – ma to na celu pobudzenie organizmu do
wydalania toksyn. Od razu podawany jest mu ziołowy wywar w ilości 2 do 3 litrów.
Po wypiciu powinny wystąpić wymioty, w których przerwach pacjent pije wodę
z solą. Po skończonym zabiegu pacjent poddawany jest krótkiemu łagodnemu
masażowi, który pozwala na wyciszenie.
W kolejnym z zabiegów, virechana, pacjent otrzymuje zestaw ziołowych leków
przeczyszczających. Są to bardzo silnie działające substancje, których efekt
przeczyszczający może wystąpić już po kilkunastu minutach od spożycia w zależności
od zdolności trawiennych pacjenta. W literaturze opisywane są także słabe zioła,
których działanie wymaga dłuższego okresu czasu – obecnie żaden lekarz ajurwedy
w przeprowadzanej terapii, paradoksalnie, nie może pozwolić sobie na utratę
kilkunastu do kilkudziesięciu godzin bez widocznego efektu. Spowodowane jest to
dostosowaniem do wymogów pacjenta, który oczekuje natychmiastowych skutków
podejmowanych względem niego działań. Stąd też podawane leki są coraz silniejsze,
co skraca równocześnie czas trwania całej terapii, co oczywiście wpływa na jakość
przeprowadzanego oczyszczania. Wielu pacjentów wychodzi jednak z założenia, że
lepiej poświęcić jeden lub dwa dni cierpienia, ale z widocznym rezultatem niż kilka
dni łagodnego przeczyszczania jelita. W traktatach ajurwedyjskich zaleca się, aby
pacjent nie spożywał pokarmów do końca kuracji przeczyszczającej, czyli przez około
12 godzin. Tymczasem w praktyce nie tylko nie zabrania, ale wręcz zaleca się
spożycie zup warzywnych i innych płynnych pokarmów, w celu niejako wypłukania
z organizmu silnego środka przeczyszczającego.
Obecnie w terapii panchakarma istnieje wyraźny podział basti na lewatywy
olejowe i czyszczące. Lewatywy tzw. olejowe są wykonywane jako pierwsze – ich
celem jest nawilżenie jelita grubego i zmiękczenie złogów przyklejonych do jego
ścianek. Wlew ten pacjent powinien utrzymać minimum około godziny, podczas gdy
traktaty ajurwedyjskie określają ten czas od 2 do 8 a nawet 9 godzin.
W rzeczywistości, według opinii lekarzy, ścianki jelit i zwieracze pacjentów są dziś
zbyt słabe, by wytrzymały napór wlewu przez tak długi okres czasu. Skraca się
również czas wlewu czyszczącego – wykonuje się go każdej porze dnia (należy
zachować kilkugodzinny odstęp po spożyciu posiłku) skupiając uwagę na konkretnym
narządzie. W zależności od kondycji narządów, wlewy mogą być powtarzane kilka do
kilkunastu dni – jest to bowiem najważniejszy element panchakarmy, a prawidłowo
wykonany skutkuje pełnym oczyszczeniem. W przeciwnym razie toksyny, które
zostały nagromadzone od początku terapii w jelicie grubym zostaną z powrotem
wchłonięte do tkanek organizmu. Wlew ten pacjent powinien, według pism ajurwedy,
trzymać do 45 minut, w rzeczywistości napór jest tak silny, że pacjenci w ytrzymują od
5 do 10, a sporadycznie 20 minut. Zabieg basti powinien zakończyć wlew budujący
i odżywczy – w klinikach jest to praktykowane tylko po wielu lewatywach
czyszczących; w innych przypadkach pacjent pozostawiany jest sam sobie z dalszymi
zaleceniami dotyczącymi diety i metod odbudowywania, zniszczonej ziołami o silnym
działaniu, flory bakteryjnej w obrębie jelit.
Obecnie wśród lekarzy ajurwedyjskich istnieje tendencja do „uatrakcyjniania”
terapii poprzez różnorodne praktyki związane z panchakarmą, ale nie figurujące w jej
klasycznych opisach. Przykładem takich działań mogą być terapie kolorem, światłem
czy dźwiękiem, które funkcjonują jako odrębne w indyjskiej literaturze. Terapia
kolorem polega na dopasowywaniu do konstytucji pacjenta koloru ubrań terapeuty,
wnętrza pomieszczenia, używanych podczas kuracji przedmiotów czy wreszcie
nakrycia łóżka do masażu i dekoracji. Kolory mają w ajurwedzie ściśle określone
znaczenie i oczywiście wpływają na samopoczucie czy stan emocjonalny pacjenta, ale
terapia ta wymaga osobnego przygotowania samego pacjenta, udziału jego
świadomości i dłuższego okresu czasu. Oprócz kolorów, do potrzeb pacjenta
dostosowywane są świece o odpowiedniej długości i intensywności płomienia – im
jaśniejszy, dłuższy i większy, tym pacjent jest bliżej końca oczyszczenia. Zabieg ten
ma symbolizować agni, który uwalniając się od kryjących go złogów, na nowo
wybucha żywym, silnym płomieniem. Niezwykle istotna jest, według prowadzących
kliniki, rola muzyki i dźwięków w ogóle w procesie oczyszczania. W samych
ośrodkach panuje bezwzględna cisza, terapeuci zmuszeni są wręcz do szeptania
między sobą. Natomiast po wejściu do pomieszczenia, gdzie odbywa się terapia,
pacjent wchodzi w świat różnych dźwięków, z których każdy dobrany jest
odpowiednio do konkretnego działania. I tak na przykład podczas terapii usuwania
emocji będą to melodie melancholijne, smutne, doprowadzające do łez; podczas
vamana dźwięki szarpiące, przerywane, intensywne; podczas basti natomiast spokojne,
relaksujące i rozluźniające. Jest to swego rodzaju zagranie psychologiczne, mające na
celu wywołanie określonego efektu: w pierwszym przypadku będzie to płacz,
pozwalający usunąć skumulowane emocje, podczas vamany – stymulacja wymiotów,
a w przypadku lewatyw rozluźnienie napiętych mięśni brzucha i całego ciała oraz
odwrócenie uwagi od nieprzyjemnego ucisku w obrębie okrężnicy. Pacjenci odbierają
bardzo przychylnie przytoczone działania; czują, że uwaga lekarzy i terapeutów
zwrócona jest właśnie na nich.
Innym z pomysłów współczesnych praktyków ajurwedy na umilenie czasu
oczyszczenia są kolorowe plakaty z różnymi hasłami odnoszącymi się do zabiegów,
Przeważnie używana się płyt CD z nagraną muzyką, czasem terapeuta sam gra na jakimś instrumencie.
rysowane przez dzieci. Plakaty te głoszą między innymi: „Happy diarrhoea Day!” lub
„Clean enema Day for Your colon!” i zdaniem autorki pracy mają czysto
psychologiczne znaczenie. Jeżeli dzieci nie boją się takich wyzwań jak panchakarma,
to dorosły pacjent tym bardziej nie powinien. Co więcej, pacjenci zachęcani są, by
sami tworzyli plakaty i rysunki o podobnej treści, niejako uzewnętrzniając swoje
przeżycia związane z przebiegiem danej kuracji. Podobny cel ma także księga wpisów
znajdująca się w recepcji każdego z ośrodków. W księdze tej pacjenci mogą złożyć
wyrazy uznania i podzielić się swoimi doświadczeniami. Księga ta jest cytowana
nowym pacjentom lub tym, którzy mają jakieś obawy dotyczące konkretnych
zabiegów. Wszystko to wskazuje, zdaniem autorki, na coraz bardziej komercyjne
działanie owych ośrodków.
W klasycznych księgach ajurwedyjskich nie ma wyróżnionego podziału na
style leczenia, jednak z biegiem czasu w obrębie ajurwedy wykształciło się kilka
różnych koncepcji medycznych. Jednym z najlepiej widocznych jest podział ajurwedy
na styl północny i południowy. Północny model charakteryzuje się przede wszystkim
naciskiem na pracę z punktami marma na poziomie nie tyle fizycznym, co
emocjonalnym. Innymi słowy terapia fizyczna (nasja, vamana, virechana, basti) nie
może odbyć się bez poprzedzającej ją kilkudniowej pracy z emocjami pacjenta. Praca
ta odbywa się poprzez głębokie uciskanie punktów marma połączonych z konkretnymi
narządami i skorelowanych z nimi emocji. Przykładowo ktoś, kto kumuluje w sobie
dużo złości i gniewu, będzie cierpiał na zaburzenia wątroby, które na planie fizycznym
odpowiadają tym właśnie emocjom. Praktyk naciskając na punkty marma połączone
z wątrobą uwalnia „gniewną” energię, która się w niej skumulowała. Dłuższa praca
z marmą na poziomie emocjonalnym i fizycznym jest wstępem do kuracji stricte
oczyszczającej narządy wewnętrzne; co więcej wielu praktyków uważa pracę
z punktami witalnymi jako podstawę, bez której dalsze leczenie w ogóle nie ma sensu.
Dlatego na odbycie pełnej panchakarmy pacjent potrzebuje minimum 11 dni, spośród
których połowa przeznaczona jest na działania na punktach witalnych. Skrócenie
terapii wiąże się z rezygnacją z jakiegoś elementu terapii fizycznych, nigdy zaś terapii
Nazwy styli są umowne, nie znajdują one odzwierciedlenia w literaturze przedmiotu. Koncepcja podziału
została intuicyjnie stworzona przez autorkę, ale potwierdzona przez wykłady współczesnych aut orytetów
w dziedzinie ajurwedy oraz przeprowadzonymi badaniami.
marmy. Co więcej, w stylu tym niezmiernie istotna jest praktyka duchowa
i medytacyjna podczas odbywanej terapii. Lekarze często przypominają o tym, że
oczyszczenie powinno mieć wymiar nie tylko czysto fizyczny ale również duchowy;
zwracają także uwagę na pracę z ciałem i świadomością podczas panchakarmy. Często
przy ośrodkach znajdują się współpracujące z nimi szkoły jogi, medytacji i szeroko
pojęte centra pracy z ciałem i umysłem.
Na południu, przede wszystkim w Kerali, nie ma obowiązku pracy z punktami
marma, szczególnie na planie emocjonalnym. Masaż marmiczny, wykonywany jako
rutynowy zabieg podczas panchakarmy, ma na celu odblokowanie przepływu energii,
która nie jest określana jako ta emocjonalna czy fizyczna. Jest to po prostu energia,
obojętnie jakiego pochodzenia. W stylu tym ważniejsze od pracy z punktami marma są
terapie fizyczne, z których znaczna część wypełnia czas oczyszczania. Na prośbę
pacjenta istnieje możliwość całkowitego wyeliminowania masażu marma, podczas gdy
na północy jest to rzecz niedopuszczalna. Należy zaznaczyć tutaj, że masaż marma
wiąże się z obfitością niezwykle bolesnych i nieprzyjemnych doznań, zarówno
fizycznych jak i związanych z wybuchem emocji. Zdaniem autorki, styl południowy
odchodzi od terapii marma z powodu coraz większej liczby pacjentów komercyjnych,
nastawionych nie na leczenie, a leczniczy odpoczynek. Lekarze nie naciskają na udział
swoich pacjentów w praktykach duchowych i innych tego rodzaju – pozostawiają to
sumieniu każdego z nich skupiając się na fizycznym wymiarze swojej pracy
z pacjentem.
W miejscu prowadzenia badań istnieją ośrodki reprezentujące oba modele
terapeutyczne.
2. Terapia panchakarmy w ośrodkach indyjskich
Mimo rozbieżności, jakie panują w obrębie ajurwedy, można pokusić się
o stworzenie uogólnionego modelu terapii prowadzonej przez ośrodki. Wraz
z podziałem na styl północny i południowy, wyróżniono także dwa modele pracy
ośrodków ajurwedyjskich, które autorka na potrzeby pracy nazwała modelem
terapeutycznym i wypoczynkowym. W niniejszej części zostaną one szczegółowo
omówione i porównane. Należy zaznaczyć, że zdecydowana większość badanych
ośrodków prowadziła działalność pod kątem terapeutycznym – związane jest to przede
wszystkim z położeniem geograficznym miejscowości (Himalaje – region północny
Indii).
Badania przeprowadzono w trzech ośrodkach: Shivani Clinic, Asho Institute oraz
Siby’s Ayurveda Center. Podobnej wielkości ośrodki, położone są w niedalekiej
odległości od siebie, u podnóża Himalajów, w naturalnym środowisku, które
pretenduje do tego, by nazywać je czystym i nieskażonym. Ośrodki szczycą się tym
i jako serce reklamy umieszczają właśnie informację o swym umiejscowieniu w tym
regionie, co oprócz walorów przyrodniczych ma również ogromne znaczenie dla
samego przebiegu panchakarmy. Na jakość oczyszczania wpływa bowiem ilość
pochłanianych zanieczyszczeń, hałas, interakcje społeczne, stopień nasłonecznienia
i promieniowania i tym podobne. Ośrodki te dostępne są teoretycznie przez cały rok,
ale w praktyce zimą, kiedy dojazd jest tu utrudniony, a warunki życia bardzo ciężkie,
turystów i chcących poddać się terapii nie ma w ogóle. Na tę porę roku większość
kierowników ośrodków decyduje się zamknąć swoją działalność i wyjechać
(zazwyczaj do krajów Europy Zachodniej) lub przenieść ją w inne regiony (np. na
południe Indii). Największy napływ pacjentów ośrodki notują na wiosnę (końcówka
marca, kwiecień, maj), kiedy to panuje sezon turystyczny. Związane jest to przede
wszystkim z utrzymującą się w tej porze roku słoneczną pogodą, która warunkuje
piękno przyrody i dostępność sezonowych produktów żywnościowych. W tym czasie
ośrodki przeżywają prawdziwe oblężenie – w zależności od ilości pomieszczeń mogą
przyjąć dziennie od 12 do 20 osób, przy czym mniejsza liczba charakteryzuje model
terapeutyczny. Tu też występuje większa liczba zorganizowanych grup, które
przyjeżdżają na leczenie. Co ciekawe, większość osób przybywających na terapię jest
już wcześniej umówionych. Ma to związek z wizytami lekarzy ajurwedyjskich
w krajach potencjalnej klienteli. Zapobiega to nadmiernemu chaosowi i pozwala
rozplanować działania. Bardzo często pacjenci, którzy nie zostali wcześniej umówieni
(zazwyczaj odbywa się to pocztą elektroniczną lub przez telefon) trafiają do danej
kliniki z polecenia lub po towarzyskiej rozmowie z kimś, kto właśnie w tej chwili
bierze udział w terapii. Innymi kryteriami wyboru ośrodka są: cena, jakość usług,
bliskość od miejsca zakwaterowania, możliwość zakwaterowania czy otrzymana
diagnoza. Pod względem wyglądu i standardu ośrodki nie różnią się znacząco od
siebie; do momentu diagnozy nie jest też wiadomo jaki styl reprezentują. Jeśli chodzi
o cenę, to jest ona ujednolicona dla wszystkich klinik (1800 rupii/dzień, ok. 110 zł),
ale w jej skład wchodzą różne elementy. Przeważnie cena obejmuje leki, zwłaszcza
w modelu terapeutycznym, jednak każdy ośrodek na swój sposób chce przyciągnąć
pacjentów oferując różnorodne usługi zawarte w cenie: w jednym jest to wyżywienie,
w innym konsultacja, a Siby’s Center, reprezentujący model wypoczynkowy, oferuje
zakwaterowanie na czas terapii. O ile zakwaterowanie nie jest nadzwyczaj istotną
kwestią podczas panchakarmy, o tyle spożywane pokarmy mają bardzo duże
znaczenie dla jej przebiegu. Z obserwacji autorki wynika, że dużo większym
powodzeniem wśród leczących się cieszył się ośrodek Asho z pożywieniem
ajurwedyjskim wliczonym w cenę. Wynika to z braku wiedzy na temat właściwości
pokarmów i ich wpływu na odbywaną terapię. Innymi słowy pacjent nie wie, jak
sztywno ma trzymać się wyznaczonych przez lekarza reguł i co powinien jeść, by
sobie pomóc a czego nie powinien, by sobie nie zaszkodzić. Nawet mimo
sprecyzowanych zaleceń dietetycznych zawsze pojawią się wątpliwości, których
pacjent unika poddając się żywieniu specjalistów.
Obecnie pacjenci nie muszą obawiać się również o standardy czystości
i sterylizację narzędzi używanych podczas terapii. Istnieje stereotypowe przekonanie,
że Indie są brudne i pełne niebezpiecznych chorób, tymczasem ośrodki ajurwedy pod
względem czystości wcale nie odbiegają od norm europejskich. Utrzymanie porządku
jest oczywiście podyktowane troską o pacjentów i dostosowaniem do ich wymogów.
Wśród ośrodków modelu wypoczynkowego, wyraźnie zauważyć można tendencje do
unowocześniania i podnoszenia standardów, tworzenia wręcz luksusowych hoteli
oferujących panchakarmę jako jedną z atrakcji pobytu. W przypadku drugiego modelu,
nacisk położony jest bardziej na samą praktykę niż otoczenie – co za tym idzie lekarze
dbają bardziej o używane leki i oleje do masażu niż o czystość pomieszczeń.
Postać samego lekarza również ma znaczenie przy doborze ośrodka. Jeśli jest to
postać charyzmatyczna, ukazująca swoim życiem idee, które wyznaje, postać żyjąca
sattvicznie, z pasją i zaangażowaniem prowadząca działalność terapeutyczną,
nietrudno domyślić się, że będzie miała wielu pacjentów. Takie osoby pracują
w ośrodkach nastawionych na terapię. Lekarze prowadzący ośrodki wypoczynkowe są
osobami wyznającymi inne priorytety, a co za tym idzie, ich działalność zyskuje
zupełnie inny wymiar. Momentem, w którym pacjent może poznać lekarza, jest
konsultacja i diagnoza. Diagnoza składa się z kilku części, które szczegółowo opisane
zostały w poprzednim rozdziale; niestety do pełnego klasycznego modelu
diagnozowania, współczesnym praktykom ajurwedyjskim wiele brakuje. O ile
w modelu terapeutycznym lekarz dba o to, by pacjent był na czczo i stara się, oprócz
rutynowych działań jak sprawdzanie pulsu, języka i oczu oraz moczu, poświęcić mu
czas na pogłębiony wywiad psychologiczny o tyle czynności lekarzy ośrodków
wypoczynkowych sprowadzają się do diagnozy języka, pulsu i ogólnej krótkiej
rozmowy. Nie dbają także o to, by diagnoza odbywała się rankiem i na pusty żołądek,
co ma duże znaczenie w analizie stanu patologicznego. Pacjentom poświęcają także
dużo mniej czasu; wynika to również z liczby zainteresowanych przyjmowanych
każdego dnia. Z liczbą uczestników terapii wiąże się również podejście lekarza do
pacjenta – oczywisty jest fakt, że im mniej pacjentów, tym więcej uwagi jest w stanie
poświecić każdemu z nich lekarz. Mimo, że większość zabiegów prowadzą
wykształceni terapeuci, lekarz powinien być stale do dyspozycji swoich pacjentów,
odpowiadając na wszystkie nurtujące pytania i udzielając niezbędnej pomocy
w kryzysowych sytuacjach. Głęboka relacja z pacjentem charakteryzuje lekarzy
prowadzących ośrodki terapeutyczne; przeciwnie jeśli chodzi o ośrodki
wypoczynkowe – tu relacje są płytkie i pacjent nie zawsze może liczyć na osobistą
opiekę. Lekarz powinien również wyjaśnić pacjentowi zasady ajurwedy i objaśnić
wszystko, co dotyczy postępowania w terapii. Z obserwacji autorki wynika, że lekarz
reaguje na potrzeby i zainteresowanie pacjenta – o ile tylko ten wyraża chęć poznania
teorii ajurwedy i interesuje się tym, co się z nim dzieje podczas zabiegów, lekarz
bardzo chętnie dzieli się swoją wiedzą i odpowiada na wszystkie pytania. Im głębiej
pacjent wnika w ajurwedę i terapię, tym więcej osoba prowadząca sama mu tłumaczy,
dochodzi wręcz do szczegółowego omawiania każdego kroku w terapii i jego
konsekwencji. Co więcej, pacjent może liczyć na indywidualne wskazówki dotyczące
dalszego postępowania, zarówno zaraz po oczyszczaniu jak i po powrocie do
codzienności. Pacjent występuje w roli partnera w rozmowie, ale zarówno liczba dni
kuracji jak i jej przebieg zostają mu odgórnie narzucone – lekarz decyduje o tym, co
dla pacjenta jest dobre. Jeśli natomiast pacjent chce być leczony, traktowany jest nieco
przedmiotowo. Ma to miejsce szczególnie w ośrodkach wypoczynkowych, gdzie już
samo określenie osoby biorącej udział w terapii – klient – wskazuje na pobieżność
relacji i cel pobytu. Lekarz sam nie stara się tłumaczyć zasad medycyny
ajurwedyjskiej lub robi to niezwykle oględnie. Wskazówki udzielane po skończonej
terapii są bardzo ogólne, nie dostosowane często do konstytucji każdego pacjenta
z osobna. W tym modelu lekarz jedynie sugeruje, ale ostatecznie to pacjent ma prawo
wybrać sobie liczbę dni oczyszczania i zabiegi, które zostaną przeprowadzone.
Zarówno lekarz jak i prowadzący pacjenta terapeuta starają się jak najlepiej
przygotować przed wykonywanymi zabiegami. Bardzo często zakładają odpowiedni
strój, chroniący przed energią pacjenta, modlą się lub medytują. Pozwala im to
również zachować spokój i opanowanie w niespodziewanych, kryzysowych sytuacjach
(omdlenia, paraliże, epilepsja).
Ostatnią rzeczą, która stanowi duży magnes przyciągający pacjentów są atrakcje
oferowane przez ośrodek obok samej panchakarmy. Mimo, że lekarze nie zalecają
innych aktywności ponad to, co konieczne podczas terapii, sami często oferują
dodatkowe kilkudniowe kursy lub warsztaty. Wiele ośrodków prowadzi działalność
szkoleniową równocześnie z nadzorowaniem panchakarmy – dostępne są kursy
wszelkiego rodzaju masażu (całego ciała, marmiczny, jogiczny, tantryczny), dietetyki
i koncepcji ajurwedyjskich, jogi czy medytacji. Ponadto oferowane są warsztaty
kulinarne, zarówno kuchni ajurwedyjskiej jak i indyjskiej, warsztaty terapii kolorami,
dźwiękiem czy gry na instrumentach indyjskich. Pacjent kuszony jest różnymi
możliwościami, z których często korzysta, pozostawiając gdzieś w tle przemyślenia
z odbywanych kuracji. Dodatkowa aktywność wypełnia czas w sposób kreatywny oraz
mało narażający na stres i inne bolączki życia codziennego.
Pacjentami ośrodków o charakterze terapeutycznym są przede wszystkim osoby
z różnymi dolegliwościami, zwykle nie zagrażającymi życiu, choć i takie przypadki
bywają. Jak wynika z przeprowadzonych rozmów, to do lekarza należy ostateczny
głos czy jest w stanie pomóc osobie, czy też skieruje ją do innej kliniki ajurwedyjskiej,
w której nad jej stanem zdrowia będzie czuwało grono specjalistów (odpowiedzialność
zbiorowa). Do takich klinik trafiają pacjenci z bardzo ciężkimi przypadkami (min.
nowotwory, ciężkie owrzodzenia). Często do ośrodków ajurwedy zgłaszają się
pacjenci z potencjalnie nieuleczalnymi, według medycyny alopatycznej, chorobami
takimi jak cukrzyca, zespół Raynauda czy stwardnienie rozsiane. Pacjenci wierzą, że
istnieje jakiś sposób na znalezienie prz yczyny ich stanu i jej zlikwidowanie. Kolejną
grupę chorych stanowią osoby z problemami emocjonalnymi i psychicznymi,
zestresowane, stale zmęczone. Dla tych osób kluczowa jest początkowa faza
panchakarmy – terapia marma. W przypadku tej grupy to lekarz po konsultacji
podejmuje decyzję o zakwalifikowaniu bądź nie danej jednostki na terapię. Zbyt
ciężkie przypadki emocjonalnego lub psychicznego niezrównoważenia, nadmiernie
tamasowy umysł, przejście silnej traumy wykluczają udział w panchakarmie. Ma to na
celu ochronę samego lekarza, terapeutów i wszystkich współtowarzyszy terapii –
kuracja obfituje bowiem w momenty silnej ekspresji skumulowanych emocji, która
może przebiegać bardzo gwałtownie. Z drugiej strony sami lekarze tłumaczą swoją
niechęć do uzdrawiania tego typu osób ich biernością i zupełnym brakiem
zaangażowania w podejmowane działania. Takie osoby, jak się uznaje, po prostu nie
chcą się leczyć. Podobny stosunek mają praktycy do osób zagubionych i młodych,
które same nie wiedzą, jaka jest ich ścieżka w życiu. O ile osobom
niezrównoważonym nie daje się nawet szans na wykazanie się o tyle w przypadku tej
ostatniej grupy lekarze często podejmują próby wyprowadzenia pacjentów na
właściwą im ścieżkę. Szczególnie praktycy modelu terapeutycznego upodobali sobie
tę grupę jako wartą włożenia w pracę z nią większego wysiłku, który może przyczynić
się do ich rozwoju w pracy terapeutycznej – im więcej nawróconych na sattviczny styl
życia, tym bogatsze doświadczenie i głębszy samorozwój. Podobnego przekonania nie
mają lekarze ośrodków reprezentujących model wypoczynkowy, których pacjentami
są zazwyczaj osoby chronicznie zmęczone, zestresowane, z mniej groźnymi
przypadłościami jak alergie, migreny czy problemy w obrębie przewodu
pokarmowego. Często są to przedstawiciele europejskiej klasy wyższej oraz bogaci
turyści z Ameryki czy Izraela. Do ośrodków terapeutycznych często na panchakarmę
trafiają osoby zainteresowane samą ajurwedą, które dodatkowo pragną poszerzyć
swoją wiedzę uczestnicząc w oferowanych przez jednostkę kursach i warsztatach. Jeśli
chodzi o narodowość pacjentów tych centrów, są to przede wszystkich Europejczycy
klasy średniej oraz Izraelici. Do ośrodków trafiają osoby obu płci, nie występuje
przewaga żadnej z nich.
Niezmiernie ciekawym wydaje się fakt, że wśród pacjentów obydwu typów
ośrodków nie ma Indusów. Z przeprowadzonych z lekarzami, a także samymi
Indusami rozmów wynika, iż wierzą oni w to, że żyją zdrowo i panchakarma nie jest
im po prostu potrzebna. Uważają, że odżywiają się zdrowo, prosto, używ ają różnych
ziół i przypraw pobudzających agni, dbają o higienę osobistą, medytują i ćwiczą jogę,
mają dużo czasu wolnego na automasaże i inne formy pielęgnacji – to wszystko składa
się według nich na obraz zdrowego człowieka. W rzeczywistości obraz ten ulega
przekształceniu pod masowym napływem produktów pochodzenia europejskiego,
przetworzonych i modyfikowanych. Nie chodzi tu tylko o produkty żywnościowe, ale
o wszelkiego rodzaju zachodnie udogodnienia zalewające świat w zastraszającym
tempie. Jeszcze do niedawna w Indiach nie występowały tzw. choroby cywilizacyjne
i pojęcie pośpiechu czy stresu. Dziś, wraz z napływem zachodniej mody przybywają
i te oto produkty uboczne. Coraz częściej Indusi skarżą się na postępujące problemy
emocjonalne i związane z nimi zaburzenia fizyczne jak np. choroby układu
pokarmowego, ale – podobnie jak ludzie Zachodu – chcą leczyć tylko doraźne
problemy i uznają kuracje, które działają natychmiast. Kolejną, a być może
najważniejszą barierą uniemożliwiającą przeciętnemu Indusowi udział w terapii
panchakarmy jest bariera finansowa – ceny, jakie proponują ośrodki ajurwedyjskie są
zupełnie nieprzystępne dla kieszeni potencjalnego pacjenta. Wreszcie Indusi twierdzą,
że skoro jest tyle różnych ajurwedyjskich koncepcji na temat zdrowia, to można ufać
w to, że nawet prowadząc obecny styl życia, w którąś na pewno uda się wpasować.
Podsumowując powyższe rozważania, autorka pracy pragnie raz jeszcze zwrócić
uwagę na wyróżnione modele ośrodków ajurwedyjskich i ich specyfikę. Pociąga ona
za sobą różne typy pacjentów, których generalnie sklasyfikować można jako
uzdrawianych i leczonych. Osoby uzdrawiane to te, które świadomie poddają się
terapii, są do niej przygotowane emocjonalnie i fizycznie oraz dbają o jej prawidłowy
przebieg. Osoby leczone zaś, biernie poddają się zabiegom, nie uczestniczą żywo
w całym przedstawieniu, które się wokół nich rozgrywa, często są do niego w ogóle
nieprzygotowane. Uzdrawiani to często osoby charakteryzujące się rozbudzoną
duchowością, poszukujące celu i własnej drogi w życiu, o otwartym umyśle
i tolerancyjnym spojrzeniu na świat i inne kultury. Leczeni czerpią pełnymi garściami
z tradycji obcych kultur niejednokrotnie bez ich zrozumienia a nawet tolerancji. To
osoby o ograniczonych horyzontach, materialnych priorytetach. Często traktują
panchakarmę jako rodzaj swoistej odskoczni, oderwania od trudnej szarej
rzeczywistości, taką samą jaką mogłyby być wakacje z akupunkturą czy masażami siatsu.